Sharenting – nowa nazwa w social media

Co określamy mianem parenting, wie chyba większość użytkowników Internetu. Mamy przecież blogi i serwisy parentingowe, czyli takie przeznaczone dla rodziców i przez rodziców tworzone. Z tym że wielu przypadkach miłość do własnego dziecka, dążenie do sławy i niemalże psychiczny ekshibicjonizm dają mieszankę wybuchową. Nie zawsze mądrą i mało kiedy godną poparcia. Rodzice coraz częściej bez opamiętania wrzucają do sieci zdjęcia swoich pociech. Nazwano to sharentingiem.

Zdjęcia dziecka – przeznaczenie: Internet

Dzieci prezentowane są w sieci jeszcze przed narodzeniem. Rodzice wrzucają na Facebooka czy Instagrama zdjęcia USG, pierwsze fotki po narodzinach, zdjęcia z pierwszej kąpieli, z pierwszego karmienia. Wrzucają dosłownie wszystko. Zapominając, że ten młody człowiek pozostanie w sieci już na zawsze. Zdjęcia bywają czasami kompromitujące i to staje się powoli problemem. „Nowocześni” wydawałoby się rodzice, stąpają po cienkim lodzie. Chcą cieszyć się swoimi pociechami tak, żeby widział to cały świat. Naukowcy ukłuli dla tego zachowania nazwę sharentingu. Tym mianem określane jest wrzucanie do Internetu ponadprzeciętnej ilości zdjęć swojego dziecka. Rodzice „uprawiający” sharenting nawet nie zdają sobie sprawy, że mogą tym krzywdzić swojego malucha.         

Pomyśl zanim wrzucisz

Jak podaje The Independent nawet połowa zbiorów zdjęć będących w posiadaniu pedofilów może pochodzić z portali społecznościowych. Dziecko podczas kąpieli, podczas przewijania, niewinna zabawa na podwórku w gorący dzień. Wraz z szerzeniem się sharentingu szerzą się też możliwości stojące przed pedofilami. Dyski w ich komputerach mogą być zasilone niewyobrażalną ilością zdjęć. Całkiem normalne jest, że rodzice chcą „pochwalić” się swoim dzieckiem, ale powinno mieć to jakieś granice. Dokumentowanie każdej chwili z życia dziecka nie jest dobrym pomysłem. Tym bardziej, kiedy w grę wchodzą zdjęcia, których dziecko może się w przyszłości po prostu wstydzić. Media społecznościowe mają ogromną moc i każdy rodzic powinien o tym wiedzieć.

 

7 thoughts on “Sharenting – nowa nazwa w social media

  • 14 maja 2016 at 07:11
    Permalink

    Boe wszechmogacy jak mnie denerwują te blogi parentingowe, to chyba nie mam slow, żeby to opisac. Jak w ogole mozna tak wystawiac swoje dziecko na widok publiczny i jeszcze sie z tego cieszyc. W ogole ja widze, ze w tych czasach dla wielu kobiet najwiekszym osiągnieciem jest urodzic dziecko, tak, jakby pierwsze na swiecie to robily. Ludzie, przeciez dzieci sie rodza na swiecie od tysiecy lat i nie ma takiego, ktore byloby lepsze od innych. Posmiewisko z siebie te matki robia i nic innego. Ja bym zakazala zamieszczania w sieci zdjec dzieci w ogole…

    • 22 maja 2016 at 14:35
      Permalink

      W pewnym sensie masz rację. Teraz z dzieci robi się jakiś produkt eksportowy. Które lepsze, które ładniej zupką umazane. Taki artykuł powinien trafić do wszystkich matek, które nie wiedzą jak się wylogować z Facebooka, ale one sobie chyba nie zdają sprawę z tego, jak własne dziecko krzywdzą.

  • 21 maja 2016 at 18:29
    Permalink

    Ludzie mocno przesadzają z tym co wrzucają do sieci i nie myślą o konsekwencjach jakie mogą z tego wyniknąc za jakiś czas.

  • 24 maja 2016 at 09:35
    Permalink

    O takich kwestiach powinno się mówić głośno w mediach tradycyjnych i social media. Nie sztuką jest piętnować „niepełnosprytne” matki, sztuką jest edukować ludzi. Teraz taka jedna baba z drugą czy jeden chłop z drugim dorwą się do Internetu nie wiedząc nawet jak to działa i nie to że oni chcą źle. Oni po prostu nie mają pojęcia jak powinno być dobrze.

Dodaj komentarz